Czuję się jak ryba w wodzie. Jestem do wzięcia. Przez długą historię bycia w KZRKiOR z Serafinem jestem spełniona…

Exkluzywny wywiad z Zofią KAŁAMARZ o jej stosunkach z SERAFINEM – PREZESEM KZRKIOR

Data publikacji 21.03.2021r.

Doszło do tego, że oczekuję widoku listonosza. W ostatnich latach zwiastował albo kolejne pismo z aresztu śledczego od Prezesa Władka, albo urzędowe dokumenty dotyczące moich przecież naruszeń prawa lub statutu KZRKIOR, które naprawiam .. Zyskałam zdrowie i spokój. Ale czuję się jak w matni, bez wyjścia”, bo trochę nabroiłam…

To wzruszające i szczere słowa Zofii Kałamarz z Kisielowa w powiecie przeworskim o jej doświadczeniach z ostatnich lat ze spotkań z Prezesem Serafinem, twardym we współżyciu, i z działalności w Krajowym Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.

Pani Zofia nawet teraz, po fatalnych doświadczeniach życiowych ostatnich lat, odżywa, gdy opowiada o swojej działalności społecznej.

– Jestem jeszcze szefową Powiatowej Rady Kół Gospodyń Wiejskich, ale to fikcja, bo wszystkie Koła KGW już przepisałam do ARiMR, bo tam dają nam kasę a Serafin nie daje.

Zresztą po co mi historia w moich KGW, zresztą i tak ludzie nie wiedza o ci chodzi, ja też zawsze szłam za kasą, Związek Regionalny u mnie już rozwaliłam, nima go. Lubię władzę jednak, dlatego jestem też prezeską Stowarzyszenia Aktywnych Kobiet w gminie. Ludzie mnie znają, że jestem zmienna, wiedzą, że znajduję czas na pracę dla wspólnego i przy okazji swojego dobra.

W KZRKiOR od zawsze

Pani Zofia członkinią zarządu KZRKiOR została w latach 90. ubiegłego wieku.

– Byłam w Kołach Młodzieży Rolniczej. Zresztą razem z Władysławem Serafinem, obecnym prezesem związku. Wówczas bardzo, bardzo go szanowałam – wspomina, ale przestał być atrakcyjny.

Jakoś się zestarzał, nie to co Pan Panie redaktorze.

Zofia Kalamarz mówi, że we władzach związku znalazła się przez przypadek w 2013 roku. Serafin pomylił nazwiska, patrzył na inną a wymienił jej nazwisko i potem mu nie wypadało się wycofać z ogłoszonej kandydatury,

-bo to on dobiera zaufanych do Prezydium. – mówi Pani Zofia.

Ale czułam się zaszczycona, że znów będę blisko Władysława.

-Wtedy w czerwcu 2013 roku zostałam zgłoszona do Prezydium przez samego Serafina i powołana przez zarząd KZRKiOR na wiceprezeskę Prezesa Serafina w składzie Prezydium Zarządu KZRKiOR. A w styczniu 2014 roku zostałam wpisana do KRS.


Red…Cztery lata później, w 2018 roku, dowiedziała się Pani, że… ma z własnej kieszeni spłacać zobowiązania podatkowe KZRKiOR.Chodziło o zaległości podatkowe związku na sumę 90 751,12 zł. Decyzje w tej sprawie wydawały urzędy skarbowe w Warszawie, bo tam siedzibę ma KZRKiOR. Do spłaty zadłużenia zobowiązana była Zofia Kałamarz oraz pozostałe sześć osób Prezydium Zarządu KZRKiOR widniejące w KRS.

– Nie!!! co mi Pan bzdury wmawia i sugeruje!… Jakie cztery lata?… Ja dobrze wiem, Decyzje skarbówki dotyczyły tylko zaległego podatku VAT za 2015 i 2016, wcześniej Serafin i Zwiazek spłacili miliony, oraz zaległego podatku od czynności cywilnoprawnych KZRKiOR – wyjaśnia pani Zofia. – Ten drugi to podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) od pożyczki, którą prezes związku Władysław Serafin pożyczył KZRKiOR. Na to są legalne i statutowe uchwały Zarządu i Prezydium inaczej notariusz nie zrobił by aktu notarialnego. Nie wnikam, jak było z pożyczką, ale jak u notariusza podpisał akt Skarbnik KZRKIOR Pan Wiesław Domian, a to zaufany donosiciel waszego Tygodnika, to jest prawda,

Jednak PCC nie został wtedy zapłacony, bo z czego, jak moi koledzy Krzysiu Banasiak, Jacuś Bogusławski, Henio Sobczak zablokowali i zniszczyli Serafinowi kasę z EMERSONA, a dobry miał projekt i zaplanowane dochody, już w 2014 roku miał umowę z ta firmą EMMERSON z Piotrkowa Trybunalskiego, KZRKIOR wraz z Fundacją PLON dostawał po 120 tysięcy miesięcznie za jego pomysły, tak miało być do 2025 roku. Popłaciliśmy mnóstwo zaległości. Gdyby to było, to nie było by skarbówki i komornika. Zresztą była podobno umowa naszych z EMERSONEM, żeby wstrzymali mu kasę a jak go odwołamy to projekt będziemy sami realizować. Ale nie udało się Serafin wybrnął, ale już nie miał kasy. Wtedy dopiero w 2016 roku jak nie było już kasy, to do spłaty skarbówka wezwała dopiero wtedy członków Prezydium Zarządu. Więc tak naprawdę to moja wina, że dałam się w to wplątać i poparłam tych drani. Skończyła się kasa. Jak byśmy nie popsuli zarobków Związku, on był by nie do ruszenia, a tak to od razu Domian, Banasiak, Bogusławski, Napierała, Sobczak podorabiali uchwały aby Go szybko odwołać…nim się ludzie połapią, zrobiliśmy rwetes, że komornik nam biednym ludziom zabiera majątki… Szkoda 2 razy to robiliśmy i się nie udało, za dużo ma przyjaciół co znają się na tych numerach, a poza tym go szanują i popierają.

Red…Jak to możliwe?


– Bo Statut KZRKiOR jest tak skonstruowany, że jest czytelny nie do ruszenia, ale zawsze można udawać że nie znamy się na tym. Pan mnie naciąga na statut Panie Redaktorze.. nie ładnie, nie dam się. Zgodnie z prawem, odpowiedzialność kolegialna członków Prezydium ujawnionych w KRS do składania oświadczeń woli w imieniu KZRKIOR wynika z przepisów kodeksu handlowego i spółek oraz ustawy o finansach publicznych i niech Pan nie wmawia w moje usta, że ze statutu dobrze… i tak Pan wydrukuj. A zatem za zobowiązania podatkowe związku odpowiadają członkowie Prezydium Zarządu własnym majątkiem – Red…wyjaśnia mi pani Zofia.
– Postanowiłam niezależnie od tego działać.- kontynuuje Zofia, Odwołałam się od decyzji naczelnika III Urzędu Skarbowego w Warszawie do Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie. Argumentowałam, że zgodnie z informacjami, jakich mi udzielano w warszawskim biurze KZRKiOR, sytuacja finansowa związku miała nie budzić powodów do niepokoju. Bo to wtedy była prawda. Pomagał mi w tym nasz wiceprezes znakomity prawnik Pan Wacław Rukat. Wacek prowadzi moja sprawę dalej.
– Członkowie prezydium przyjeżdżają do Warszawy co kilka tygodni na kilka godzin, żeby podjąć uchwały dotyczące naszej organizacji. Nie zajmowałam się nigdy drobiazgową kontrolą finansów KZRKiOR, bo po pierwsze to fizycznie niemożliwe, a po drugie nigdy takich dokumentów nie żądałam, wtedy w komisji rewizyjnej był od 15 lat Włodek Wiertek, ten kolega waszego szefa Krzysia Wróbla, oni morze wódki razem wypijali, cóż za wspaniała przyjaźń, nam Wiertek rekomendował sprawozdania do zatwierdzenia, a ja podpisywałam je do skarbówki i Sądu KRS. Wszyscy na Zarządzie zatwierdzali bo mieliśmy zaufanie do Dyrektora Generalnego Janka Grygieńcia. Na Zarządzie KZRKiOR otrzymywaliśmy pełną informację każdego roku, i wiedziałam, że sytuacja finansowa związku nie budzi powodów do obaw – mówi pani Zofia. –

Jak powiedziałam na Zarządzie każdego roku informowano nas o zadłużeniu i problemach finansowych. To wszystko było wiedzą powszechnie dostępną. Są na wszystko uchwały Komisji Rewizyjnej i Zarządu. Trochę mnie Pan redaktor za bardzo wkręca na tego Serafina…


Red…W odwołaniu pani Zofia zwracała też uwagę na fakt, że na decyzje finansowe miał jednak wpływ cały, niemal stuosobowy zarząd KZRKiOR. Zwróciła uwagę na kwestię liczebności Prezydium Zarządu KZRKiOR.

– Liczy 13 członków, a do KRS jest wpisanych tylko 7 z nich. Ci niewpisani do KRS mogą głosować, ale nie odpowiadają finansowo. Wnosiłam, żeby solidarnie odpowiadało całe to grono, a nie tylko ci podani do KRS – mówi pani Zofia. – Nie powinno być tak, że połowa prezydium jest wzywana do odpowiedzialności, a druga się z tego śmieje.

Widziałam Postanowienie Sądu, że Sąd KRS rejestruje wpisem tylko osoby uprawnione do składania oświadczenia woli w imieniu KZRKIOR, funkcyjnych wybieranych bezpośrednio przez Zarząd.

Sama podpisywałam takie dokumenty jak sprawozdania finansowe do Urzędu Skarbowego i Sadu i inne oficjalne pisma, są one dostępne w KZRKIOR.


Red…Odwołanie nic nie dało. Pani Zofia skierowała więc sprawę do sądu administracyjnego. W WSA w Warszawie sprawę przegrała, odwołała się więc do NSA. Na szczęście nie ponosiła dodatkowych kosztów obsługi prawnej – pisała pisma sama, korzystając z pomocy prawniczej pro bono. A ponieważ ewentualne odwołania nie skutkują wstrzymaniem egzekucji, komornik w tym czasie zajmował część (zgodnie z prawem 850 zł musi zostawić na życie) skromnej rolniczej emerytury pani Zofii (obecnie 1050 zł). W sumie niecałe 4 tys. zł.

– Panie redaktorze czemu Pan kręci i wmawia mi dziwne sytuacje, sugeruje mi pan ciągle co mam mówić, Obecnie komornik już nie wchodzi na moje konto, zabierał mi po 150 zł., bo zajął całość kwoty za zaległe podatki na rachunkach innych osób z prezydium. Ale jest też i inna prawda, Serafin jest ze mną w ciągłym kontakcie w tych latach, dał mi nawet swojego adwokata, z którym się kontaktowałam pisząc odwołania. Uzgodniliśmy latem 2020 roku z Panem Prezesem Serafinem i Wackiem Rukatem, że to Rukat napisze skargę do NSA w oparciu o swoja decyzję WSA, jej skutki będą dotyczyć wszystkich Prezydiantów jak wygramy, a wygramy jestem pewna. Niech Pan nie naciąga sprawy komornika. Jestem z nimi w kontakcie.

– Zlecili sprawę uznanej kancelarii prawnej, Prezes Serafin z Rukatem zapłacił kancelarii za mnie i za Rukata 10.000,00 złotych. Niech pan to na pewno napisze.

W matni dziennikarskiej…

– Ostatnie lata bardzo wiele mnie kosztowały. Jestem po dwóch udarach, mam wrzody żołądka, po ciężkiej chorobie zmarł mój mąż. Jestem w fatalnym stanie psychicznym. Czuję się, jakbym była w matni, z której nie ma wyjścia – opowiada o swoich przeżyciach moja rozmówczyni. Ale to nie wszystko.
– Gdy wiedza o tym, że prezes Serafin trafił do aresztu do tarła do nas. A jak pisaliście w waszym tygodniku w marcu 2017 roku, to mogło się stać za przyczyną też Wiertka i Domiana, bo jak mówią w tym artykule u was, tego dnia byli w Prokuraturze i załatwiali to. To wręcz nie wiarygodne jak chłopaki są skuteczni.

To szybko wsiadłam w pociąg i jak na skrzydłach pognałam do Warszawy.

Wtedy postanowiliśmy z drugą wiceprezes Związku Marysią Łakomą działać i przejmować organizację – mówi pani Zofia. – Chciałyśmy uzyskać pełną informację na temat finansowej sytuacji KZRKiOR i przeprowadzić zmiany w prezydium, przede wszystkim odwołać prezesa Serafina. Niestety, wielu członków zarządu, nieodpowiadających własnym majątkiem za długi organizacji, nie było tym zainteresowanych. Po prostu nie przyjechali do Warszawy na nasz Zarząd.

Do sprawy wkroczyła Irenka Frąszczak, Krzysiu Banasiak, natychmiast ozdrowiałam z tej radości i przyjechałam za swoje do Warszawy ze 2 razy.

Wzięliśmy na siebie podpisy na zwołanie Zarządu 5 kwietnia 2017 r., to co, że nie było to zgodne ze statutem. Krzysiu z Frąszczakową napisali wszystkie dokumenty i zaproszenia z drugim terminem, to taki zapis w statucie, że wystarczy 1/3, a to jak zabraknie nam frekwencji, po prostu ludzi to się dopisze. No i tak się stało. Przyjechało ledwie 12 osób ze składu statutowego 83 osobowego zarządu KZRKIOR. To dopisaliśmy różnych zaproszonych do listy aby była tylko wymagana 1/3, w sumie chyba dopisaliśmy z 13 osób. Tego, że nie byli w Zarządzie?, a co mi z tego, moi koledzy załatwili , że Sąd nie będzie sprawdzał nazwisk byle były podpisy, chodziło tylko o zalegalizowanie odwołania Serafina, taką umowę mieli podobno z Prokuraturą w Warszawie.., że mieli złożyć byle jaki wniosek aby wyglądał. A Serafin, jak go się wykreśli z KRS nie połapie się bo jest zamknięty, i się nikt nie odwoła. Jeszcze nie miał zgody do widzeń nawet z rodzina, więc działaliśmy szybko, żeby zdążyć.

Wie Pan 1 marca go zatrzymali, a to już był 5 kwietnia. Ja wszystkie dokumenty sama osobiście do Sądu podpisałam, to co że nie prawdziwe?. On był w areszcie, inni wystraszeni wiec nie miał kto tego sprawdzać, tak mi zapewniali koledzy.

No i zrobiliśmy te fałszywe listy obecności, uchwały, i Krzysio Basiak z Frąszczakową Irenką podpisali wnioski do Sądu. No i znów się nie udało Panie redaktorze pozbyć się go.

Sąd jednak napisał, że musi być podpis jego Serafina na wnioskach jako Prezesa, i jeszcze na dodatek wysłał to posranowienie na prawdziwy adres Związku nie do Frąszczakowej na Hożą w Warszawie.. Więc nawet nie wiedzieliśmy co i jak. Po prostu przechwycił dokumenty Adam Daszkowski Generalny Dyrektor.

Mam poczucie, że brałam razem z innymi udział w przestępstwie, ale co mi kto zrobi przecież jestem biedną wdową, która przez tego Serafina jest w matni. To i tak napiszecie, że ta matnia to jego wina.

Dostawałam z aresztu od prezesa Serafina kopie dokumentów z tego naszego Zarządu i te złożone do Sądu a podpisywane przeze mnie i drugą wiceprezes. Skąd on je tam miał..- zastanawia się głośno Pani Zofia

Red…To kopie pism z naniesionymi odręcznymi komentarzami napisanymi prezesa Serafina. – Pani Zofia pokazuje… dokumenty z odręcznymi notatkami Serafina wskazujące, gdzie i za co może Pani Zofia odpowiadać. Na dokumentach znajdują się adnotacje Prokuratury „ocenzurowano” – znak, że zostały wysłane z aresztu, ale nie tylko, to też znak, ze Prokuratura pozyskała informacje o przestępstwie.

– Pisał, że go zdradziłam, a przecież z nim nie spałam i że czeka mnie więzienie za wytworzenie fałszywych dokumentów. Twierdził, i informował mnie, że popełniam przestępstwa, fałszerstwa, że działam w zorganizowanej grupie przestępczej. Czułam się zastraszana i nękana – opowiada pani Zofia, choć tak naprawdę tak zrobiłam, ale miałam z tego korzyść pozbyć się Serafina i rządzić w Związku z Fraszczakową. Wiele razy mu mówiłam, żeby mnie oskarżył, a on nie chce, co za typ. Ja bym mu na pewno nie darowała jak bym miała taką okazję.

Było mi jednak wstyd, że tak zrobiłam

Nie skończyło się na jednym czy dwóch listach. Co kilka dni listonosz przynosił mi kolejne ocenzurowane pisma z aresztu. Było mi naprawdę wstyd, co ja zrobiłam. Przez lata pracowałam wśród ludzi na nieposzlakowaną opinię. A tu co rusz ocenzurowane pismo z aresztu, od mojego uwielbianego jak wcześniej mówiłam Prezesa

Jak bym się nie dała Marysi, Krzysiowi, Irence, Heniowi Sobczakowi wkręcić w to przestępstwo, to by mi tych listów nie przysyłał. Ale zapewniali, że to zwykła czysta formalność. Wszystko maja dogadane.

Ale zaryzykowałam, bo mi coś obiecali.- Tu wreszcie pojawia się uśmiech na zniszczonej twarzy, jakże ciągle młodej, pełnej werwy Pani Zofii!

Przecież zostałam w tym nowym fikcyjnym Prezydium, – tu znów uśmiech.. nawet zostałam zgłoszona do Sądu KRS jako wiceprezes Zarządu, z Panią Frąszczak jako Prezesem Związku KZRKIOR. mimo, ze u Serafina zrezygnowałam. A no wolno mi, to ja decyduję. – podkreśla emocjonalnie Pani Zofia

A ponieważ prezes Serafin wysyłał te swoje pisma też do prokuratury, byłam raz czy drugi przesłuchiwana, albo i nie, coś mi się nie pamięta. Policjanci też byli , mówili, że nie mają wyjścia, bo klucza nie maja. Ale ile wstydu się najadłam z tego powodu, wiem tylko ja – relacjonuje kobieta. (określenie własne redakcji)


Red…Pani Zofia mówi, że wraz z drugą wiceprezeską Marysią została z tym wszystkim sama. Tak twierdzi, że ją najpierw wykorzystali do brudnej roboty, a jak odpowiedzialność to została sama, a zleceniodawcy i wspólnicy o niej zapomnieli.

– W końcu postanowiłam się wycofać- mówi Zofia. W ostatnich latach kilka razy składałam na piśmie rezygnację z funkcji wiceprezesa Zarządu KZRKiOR. Bez efektu – moje nazwisko wciąż widnieje w KRS – mówi Zofia Kalamarz. – Rezygnację musi przyjąć uchwałą Zarząd KZRKiOR.

Tak naprawdę Panie redaktorze to ja może na 20 posiedzeń Prezydium byłam chyba ze 3 razy, więc wszystką wiedzę mam z plotek i od Marysi i Krzysia.

I dobrze, ze się tak nie stało z tym Zarządem. Doradzili mi koledzy, żebym wysłała dopiero oficjalnie w 2019 roku, bo prezes Serafin od 2016 roku nie zwołuje posiedzeń Zarządu.

Bo gdyby znalazł moją pierwszą rezygnacje z 2016 roku, to przecież te zawiadomienia co podpisałam z Marią Łakoma w marcu 2017 roku, były by rzeczywiście popełnieniem przestępstwa, bo przecież zrezygnowałam, nieprawdaż.

Martwię się jednak, że z szafy może wypaść kolejny trup i znowu będę odpowiadać, a może moja stara rezygnacja albo, że będę coś płacić za 2017 lub 2018rok. Chciałabym zamknąć ten etap w życiu, znaleźć przyjaciela i robieniem kariery w ARIMR, Frąszczakowa i Banasiak mi pomoże, bo to była też ich inicjatywa, żeby rozwalić monopol Serafina i KZRKIOR na KGW. Słyszałam, ze mówili tak w Sejmie, że Kółka i KGW to komuna i dziecko stanu wojennego. A Ardanowski dał im za to kilka funkcji w Radach Nadzorczych i w KRUS – ie, a ja nic.. Co ja zrobiłam? – reflektuje się Pani Zofia.

Red…Zadałem szereg głupich pytań dotyczących tej sprawy prezesowi Serafinowi. Bezpośrednio nie odpowiedział na żadne z nich. Zadzwonił natomiast do pani Zofii.

– Pytał o powstający artykuł – mówi Zofia Kalamarz,

– Mogę mówić co chcę, a on co?, najwyżej napisze kilka meili.. Załatwimy go teraz panie redaktorze, dużo o nim piszecie ostatnio, a ja pomogę, stara płacząca samotna, skrzywdzona wdowa, zawsze wywoła współczucie. – mówi rozpromieniona Pani Zofia Kalamarz.

Na jeden z redakcyjnych adresów dotarł mail z adresu „Biuro Kolka Rolnicze”, na który wcześniej wysłałem swoje pytania

W wiadomości podpisanej „prezes KZRKIOR Władysław Serafin” czytamy m.in. (pisownia oryginalna):

„O 16.40 dziś 05 marca, otrzymałem kolejne pytania… zresztą głupie i nieprawdziwe…zapytajcie, gdzie ma [Zofia Kalamarz – red.] Zwiazek swój i kogo reprezentuje, co u siebie znaczy???. Kiedy i w jakim celu była w Warszawie???, gdzie ma potwierdzenie zgłoszenia rezygnacji, rezygnacja nie działa wstecz”.

I jeszcze coś napisał, ale się wstydzą, bo o mnie źle świadczy, pomijam to.

Krzysztof Janisławski

Pełny wywiad na portalu TPR:

https://www.tygodnik-rolniczy.pl/archiwum/2021/tygodnik-poradnik-rolniczy-122021/czuje-sie-jak-w-matni-przez-dugi-kzrkior/